Alpinista bez góry
18.08.2018
Miałam zamiar tematycznie, napisać coś weekendowego, ale zmieniłam plany. Wszystko dlatego, że wczoraj dostałam CV. Poza tym akurat w tym samym czasie, „weszły mi w oczy” wpisy typu „szukam nowych wyzwań”
LinkedIn jest kopalnią pow. skarbów.
Zaczęło się od tego, że sprawdzając pocztę, znalazłam tam przekierowaną wiadomość z LinkedIn, którą napisała mi pewna osoba. Ta osoba zaprosiła mnie do grona znajomych, a następnie ośmielona tym, że przyjęłam zaproszenie, napisała wiadomość. W owej wiadomości bardzo uprzejmie poprosiła mnie o pomoc w znalezieniu pracy i dołączyła swoje CV.
Przyznam, że prywatnie nie zbierałam nigdy CV, co najwyżej pomagałam komuś znajomemu wprowadzić jakieś poprawki
Skoro otrzymałam już CV, pozwoliłam sobie spojrzeć na nie. Osoba ta pisała, że interesuje ją kilka różnych obszarów, które wymieniła.
Niby dobre posunięcie, można by pomyśleć. Ktoś szukający pracy wysyła prosto do rekrutera swoją aplikację. Robi to niemalże od kuchni, bo w końcu przez medium społecznościowe, a nie na firmową skrzynkę (nie każdy wie, że jeszcze jestem na urlopie macierzyńskim Ogólnie ok, ale jak zawsze „diabeł tkwi w szczegółach”.
Warto rozłożyć na części pierwsze ten przypadek, bo jest reprezentatywny dla dużej grupy osób.
Co było w CV?
Otóż, ścieżka zawodowa była długa. Było na niej różnorodne doświadczenie zdobyte w wielu organizacjach. Widać, że to człowiek ambitny, ponieważ było tam też podnoszenie kwalifikacji poprzez studia podyplomowe i liczne kursy. ALE…!
W tej ścieżce kariery nie widać „myśli przewodniej”. Osoba ta zajmowała się różnymi rzeczami, a wspólnym obszarem można nazwać jedynie to, że zawsze wykonywała pracę w biurze. Trochę za mało, by wysądować, co naprawdę ta osoba potrafi zwłaszcza, że okresy zatrudnienia były max 2 letnie. Dodajmy do tego obszary wymienione w prośbie do mnie (różne) i co nam wychodzi?
NIE WIEM CZEGO CHCĘ!
Jak pisałam na wstępie, zaraz potem ukazało mi się kilka profili osób z biogramem o szukaniu nowych wyzwań.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czy napewno tak należy robić? Szukanie nowych wyzwań, to „wrzuta” p.t. JESTEM DO WZIĘCIA I PÓJDĘ TAM GDZIE CHCESZ?
Moim zdaniem zdecydowanie nie o to chodzi, a ponad to jest to „STRZAŁ W KOLANO”.
Zdziwienie?
Zastanówmy się wobec tego, dlaczego jestem taka niesprawiedliwa dla ambitnych osób. Sama przecież zmieniałam branżę, a nawet zawód (zdarzyło mi się) i z natury lubię wyzwania
Posłużę się przykładem dość prostym. Załóżmy, że zapraszasz gości i wiesz, że są oni wegetarianami. Nie chce Ci się stać przy kuchni, więc zamawiasz catering.
Czy zlecając dostawę mówisz: „poproszę o smaczny i ciekawy zestaw dań” i zdajesz się na gust osoby przyjmującej zamówienie?
Oczywiście, że pytanie jest retoryczne. Wybierasz konkretne potrawy i podkreślasz, by przypadkiem nie znalazło się w menu nic, w czym można znaleźć mięso.
To takie oczywiste, że chcąc zapewnić sobie przyjemność z dobrego podjęcia gości, człowiek konkretnie wskazuje, co ma się znaleźć na stole. W większości obszarów zapewne byłoby tak samo.
Ludzie dość łatwo określają to czego chcą w większości życiowych sytuacji np. to: w jaki sposób chcą spędzić wakacje, gdzie chcą robić zakupy, jak chcą się ubierać i w jakim stylu urządzić dom.
A co z pracą?
Co to znaczy, że ktoś szuka nowych wyzwań?
To znaczy, że chce robić coś innego niż dotąd i ambitnego. Co konkretnie to znaczy?? Jak rekruter ma rozumieć taką deklarację?
Skutki takiego podejścia w szukaniu pracy, można nazwać błędnym kołem
Człowiek podejmuje pracę tam, gdzie akurat ją „dostał”, w końcu to nowe wyzwanie! Na początku jest podekscytowany, z energią wstaje z łóżka, z zapałem poznaje swoje nowe zadania i po wprowadzeniu w obowiązki, zaczyna samodzielną pracę.
Pracuje, pracuje, pracuje i… zaczyna szukać nowych wyzwań! Dlaczego? Aktualna praca nie daje mu zadowolenia w 100%. Niby jest w porządku, ale czegoś brakuje. CZEGOŚ BRAKUJE… Historia zatoczyła koło i biegnie znowu tym samym torem!
* Przestań szukać nowych wyzwań przez deklaracje, bo dostaniesz co najwyżej czyjeś wyzwania, na Ciebie scedowane.
* Jeśli brakuje Ci spełnienia w pracy, to przypadkowe podejmowanie jakichś zajęć (nawet ciekawych i dobrze płatnych), nie da Ci satysfakcji. To pewne.
WYZWANIA WYZNACZ SOBIE SAM I JE OSIĄGNIJ! Wtedy to naprawdę będą wyzwania, a do tego Twoje, czyli zapewnią Ci samorealizację - TWOJĄ SAMOREALIZACJĘ!
Jedyna recepta to taka, że SAM MUSISZ OKREŚLIĆ SOBIE WYZWANIA!!!
WYJDŹ Z KRĘGU „SZUKAM NOWYCH WYZWAŃ” I RUSZ SIĘ W ICH KIERUNKU, BO TWOJE WYZWANIA SAME NIE PRZYJDĄ.
RADA - Spróbuj uczynić wyzwanie z marzenia
AMBITNE, prawda?
O TO CHODZI!
Szkoda czasu na „prześlizgiwanie się” pomiędzy zadaniami tzw. wyzwaniami, dlatego nawet jeśli mój punkt widzenia jest dla Ciebie „pod włos” - przemyśl, czy aby Ty też nie jesteś w „chomikowym kole”.
Warto wziąć przykład z alpinisty - zawsze wie, na jaką górę chce wejść.
Napisz, jeśli chcesz zastanowimy się wspólnie nad Twoją górą
Miłego weekendu!
Ania
Dodaj komentarz