Dlaczego?
26.08.2018
Od dwudziestu kilku lat mam głowie pewien epizod, zasłyszany przez ścianę dialog. Matka zabroniła dziecku czegoś (nie pamiętam już czego) i na pytanie dziecka czemu ma tego nie robić, krzyknęła „Nie, bo nie!”.
To „wyczerpujące” uzasadnienie wraca do mnie i towarzyszy mi w różnych sytuacjach. Czasem w żartach używam tego zwrotu, ale zdecydowanie częściej traktuję go jak „memo o konieczności artykułowania motywów swojego postępowania”. Nikt nie ma zapewne wątpliwości, że ważne jest znać przyczyny czyjegoś myślenia, zachowania, by go zrozumieć. Sądzę, że bezpiecznie mogę założyć, że zyskam tu zgodę w 100%.
Odwróćmy jednak ten pewnik, a myślę, że otrzymamy „niepewnik”. Dlaczego?
No właśnie! DLACZEGO?
Czy na pewno ZAWSZE zadajemy sobie i otoczeniu to pytanie, gdy żądają od nas lub sami od siebie wymagamy, by coś zrobić lub zaniechać?
Czy napewno zastanawiamy się nad przyczyną naszego postępowania? Często jest uwarunkowane przyzwyczajeniami, prawda?
Nie tylko tym, ale rutynowe sytuacje dyktowane są właśnie przez nie.
Jak to jest w pracy? Czy tutaj też zadajemy pytanie ”dlaczego”?
Ze swojej praktyki wiem, że ludziom zdarza się pytać czasem o konkretne zadania, które mają wykonać. I to raczej wszystko.
Czy jednak ktoś się kiedykolwiek odważył zapytać o fundamentalne i ogólnoprzyjęte zasady pracy? Np. czy ktoś pyta, dlaczego:
* firma, w której pracuję ma strukturę piramidy?
* nie mogę znać wynagrodzenia kolegi, a już napewno nie szefa (o CEO już nie wspomnę)?
• ludzie traktowani są jak produkty, skoro tyle mówi się o wartościach?
• mimo „wbijania do głowy” ludziom, że mają pracować jak zespół, nie traktuje się ich jak zespół (np. system motywacyjny)?
• oczekiwanie lojalności jest mile widziane tylko w jedną, właściwą stronę (pracodawcy oczywiście), skoro wciąż mówimy o współpracy i partnerstwie?
• mimo ogromnego skoku cywilizacyjnego, jako głównej metody motywacji używa się „kija i marchewki”?
• wszyscy silą się na dobrą atmosferę w pracy (w końcu ważne jest pracować w przyjaznym środowisku), a w rzeczywistości im więcej starań, tym jest bardziej sztucznie i nieprzyjemnie?
• wydaje się mnóstwo pieniędzy na działania PR’owe na zewnątrz firmy, a pracowników zbywa się „czymkolwiek”?
• wciąż niektórym przełożonym nie zależy na zdaniu/pomysłach pracowników (są wyjątki - wiem i znam?
• pracownik i pracodawca nie rozmawiają o firmie w pełni otwarcie (pomijam rozmowę „w jedną stronę”)?
• „po obu stronach barykady” OBWIĄZUJE TEATR i dlaczego pracownik i pracodawca „się okopują” z uśmiechniętą maską na twarzy?
Nikomu i niczemu dobremu nie służą te sprzeczności, bo tworzą nieustanne napięcie i konflikt interesów. To jak samonapędzający się mechanizm tyle, że o zabarwieniu negatywnym, co powoduje, że nie wzbije się zbyt wysoko, a do wyznaczonych granic.
Ktoś powie „bujanie w obłokach”. O świecie „Imagine” napisał Lennon, a że był artystą, było mu wolno. Biznes i sztuka dobrze się mają jeśli sztuka jest dobra i daje dobre pieniądze.
Czy tak?
To też, ale istnieje również inna sztuka - zarządzania, która nie dopuszcza, by pytania patologiczne, m.in. takie jak wyżej, mogły się rodzić. To nawet nie sztuka zarządzania, a sztuka prowadzenia przedsiębiorstwa bez hierarchizacji, niedomówień, wypierania odpowiedzialności - bez „spychologii”.
To nie utopia, to fakty.
Część osób napewno wie co mam na myśli. Chodzi o Organizacje Turkusowe, gdzie podstawą ich działania są ZAUFANIE I ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Dotyczy to CAŁEJ organizacji, a więc także i szefa
Turkusowe przedsiębiorstwa istnieją na świecie, w Polsce także. Dzięki takiemu sposobowi działania, zwykle przynoszą wyższe zyski niż konkurencja, mają rotację na poziomie bliską „0”, a pracownicy utrzymują inicjatywę i motywację do pracy mimo, że nie obowiązuje system premiowy
Pomysł „turkusu” nie powstał wcale niedawno, bo pierwsze firmy zaczęły działać w ten sposób w połowie XX w. i do dziś prosperują bardzo dobrze, niektóre zatrudniają tysiące pracowników (np. AES, Morning Star, LINUX), a do tego w różnych krajach (nawet o odmiennej kulturze). Polskim przykładem może być firma informatyczna Kamsoft.
Tęsknię za rzeczywistością wolną od nierówności i wszystkim, którym także nie odpowiada obecny stan rzeczy, mówię:
Pytajmy DLACZEGO!
Najpierw pytajmy siebie o to, czy aby napewno to co robimy i czego się od nas wymaga, ma inne logiczne wyjaśnienie niż zysk (różnie pojęty) kogoś na „tzw. górze”?
Czy napewno masa zapewnień typu „cenimy różnorodność” jest w zgodzie z rzeczywistością?
Dlaczego TRZEBA pasować do matrycy, a nie można pracować zgodnie z tym jakim się jest?
I wreszcie,... czy nasze odpowiedzi na pow. pytania płyną napewno od nas, czy są kopią zakodowanych haseł, których słuchamy od lat??
Zacznijmy pytać DLACZEGO, bo wszyscy zasługujemy na to, by znać obopólną motywację i móc dokonywać dzięki temu naprawdę świadomych wyborów!
Do Turkusu będę napewno wracać, bo jestem nim zafascynowana. Zgłębiam kolejne lektury na ten temat i zaczynam mieć przekonanie, że można w ten sposób pracować w 90% organizacji
Co Ty o tym sądzisz?
Napisz
Pozdrawiam,
Ania